wtorek, 24 stycznia 2012

#17 - Let me take you higher

Czas leczy rany – tak mówią. Powiedzenie, które obiło mi się o uszy wiele razy (zwłaszcza podczas namiętnego oglądania „Mody na sukces” czy przekomicznie poważnych brazylijskich telenoweli) wreszcie miało okazję przedstawić mi się osobiście. Wzięłam je na okres próbny. Sprawdziło się w zaledwie 2 tygodnie. Równo dwa tygodnie. Tyle czasu zajęła organizmom naszych pięknych chłopców regeneracja sił, regeneracja naskórka i cała reszta biologicznych procesów, w które nie zamierzam wnikać i które za pewne nie będą brzmiały apetycznie w porze posiłku.
Powinnam dostać wesołą plakietkę „Mummy Direction”, jak na skautkę przystało! Raz już o tym wspominałam chłopakom – obiecali, że dostanę nawet proporczyk w komplecie! Po tych 14 dniach gotowania, zmieniania opatrunków, wysłuchiwania jęków i stęków, odgłosów pobolewań, skakania wokół Zayn`a i Liam`a mogę śmiało stwierdzić, że kurs przedmacierzyński odbębniony. Jak najbardziej do odfajkowania.

Weszłam do pokoju chłopaków z nowymi bandażami i plastrami. Tak, chłopcy dalej mieszkali w domku na „półwyspie”. Po całej akcji nad Tamizą zostaliby pożarci żywcem przez paparazzi,którzy i tak namierzyli już mój dom i wgniatali się w bramy posesji, by sfotografować chociaż kawałek paznokcia któregoś z chłopaków. Nie chcę o tym wspominać. Powiem tylko, że dwóch byczków siedzi w areszcie, a za miesiąc ma się odbyć rozprawa. To wywarło zbyt duże piętno na nas wszystkich i gdy wydawało się, że będzie można spokojnie zapomnieć, aparat sądowy pękający w szwach od terminów wysłał nam wiadomość z datą i godziną rozprawy. Zdecydowanie bardziej cieszyłabym się z listu zawiadamiającego o błędnych wynikach matury i fakcie, że jednak nie zdałam (odpukać). Tak więc, weszłam do pokoju chłopaków – oczywiście w nieśmiertelnych kapciach-pazurach. Liam spał słodziutko tuląc kaczuszkę (tak, tę, którą konsumował niegdyś Niall). Ułożył się jak 80% ludzkości z jedną nogą nad kołdrą i drugą pod. Chciało mi się śmiać z jego palucha. Był dużo dłuższy od całej reszty i fikuśnie wystawał spod kołdry w stronę sufitu. Raz nawet Styles dorysował mu markerem twarzyczkę i przewiązał sznurkiem a la szalik, co potem wylądowało na Twitterze z nieśmiertelnym dopiskiem „Guess who?”.  Liam odpłacił się wyprostowaniem połowy włosów w trakcie snu, co również poszło w wirtualny świat


Zasłonki przepuszczały niewiele światła, więc w półmroku starałam się wymijać kolorowe bokserki Stylesa uśmiechające się wesoło w moją stronę, paczuszki po Twix`ach (również Hazzy – uwielbiam, jak zjada dwa batoniki na raz, żeby żaden nie czuł się samotny) i całą stertę chusteczek do nosa (Liam chyba oglądał wczoraj „Toy Story”). Reszta chłopców była na zewnątrz. Niall od chwili wypadku był bardzo przeczulony na punkcie tego, żeby Payne i Malik mieli spokój. Ostatnio rzucił się nawet na Harry`ego ze swoją ukochaną gitarą, gdy ten chciał wpakować się goły do Zayn`a. Lou zaczął się wydzierać, że wniesie pozew o rozwód, że tylko on może oglądać pośladki Hazzy, ma to na piśmie i zwoła konferencję prasową w tej sprawie. Horan siedział teraz samotnie na werandzie i obcował ze strunami. Gdy pochylałam się nad szafką nocną, by położyć zestaw młodego medyka, ktoś złapał mnie w talii i poleciałam w tył rozwijając w powietrzu bandaż, który niczym serpentyna oplótł Liam`a. Przez chwilę miałam mini-zawał, by po tym sekundowym locie znaleźć się w objęciach swojego chłopaka. Oplótł mnie mocniej w pasie, przyległ umięśnionym torsem do moich pleców i delikatnie pocałował w kark. Jego oddech przyprawił mnie o kolejny zwał (jestem medyczną zagadką, na to wychodzi), a ciepło jego ciała sprawiło, że przeszły mnie bardzo miłe dreszcze.

- Dzień dobry, piękna! – szepnął dalej całując mnie w kark. To właśnie rekompensata za użeranie się z nimi przez dwa tygodnie.

- You keep making me weak, baby – uśmiechnęłam się cytując „One thing” i równie uprzejmie przywitałam Zayn`a.

Liam nie poruszył się – najwyraźniej bandaż nie jest godzien by go budzić. Gdy już miałam ponieść się romantycznym igraszkom z ukochanym, do pokoju zajrzał Boo Bear. Uwielbiam jego wyczucie czasu. Spojrzał na Payne`a i oczy rozbłysły mu niesamowicie. Wiedziałam, co knuje. WIEDZIAŁAM! Chłopak rzucił się na łóżko naszego Tatuśka i w okamgnieniu zaczął obwiązywać mu twarz bandażem. Lou chyba chciał zobaczyć, jak kretyńsko wyglądał w jednym z ich Video Diary, gdy sam straszył małe dziewczynki z prześcieradłem wokół głowy. Liam jednak nie spał (a to cicha woda, chciał podglądać, co robimy z Zayn`em! Rozgryzłam Cię, Payne!).  Wystawił spod kołdry… marchewkę?! Tak, marchewkę! Zagroził Louisowi, że jeżeli jeszcze raz pogniecie mu pościel, warzywo wyląduje w stercie brudnej bielizny Harry`ego. Tomlinson zaryzykował. Po sekundzie nurkował  już w morzu bokserek, by wyłowić ukochaną przekąskę, a Liam z wyższością uśmiechnął się, poprawił poduszkę i ułożył się wygodnie z rękami pod głową. Gdy Zayn trząsł się ze śmiechu wyzywając Lou od majtków, do pokoju wpadł Hazza (on ma uszy jak radary, bez kitu). Wtedy Boo Bear wynurzył się z marchewką w buzi i różowymi slipkami w choinki na głowie. Był dosyć zaskoczony widokiem przyjaciela, który rekompensował brak koszulki niezawiązanym krawatem. Harry potrząsnął grzywą, stanął przed Louisem i zarzucając na niego krawat przyciągnął do siebie, ruszając przy tym porozumiewawczo brwiami:

- Tomlinson, kocie, moje majtki są wiązane na sznureczek – powiedział uwodzicielskim głosem.

- Mmmm… - zamruczał Boo Bear i rzucił się na Styles`a.

Wszyscy zaczęliśmy tarzać się ze śmiechu. Stylinson baraszkował w morzu bielizny, gdy do pokoju wpadł Horan z gitarą. Już miał zacząć wykrzykiwać swoje irlandzkie powiedzonka, gdy para bokserek wylądowała na główce instrumentu. To rozśmieszyło nas jeszcze bardziej,a biedny Niall stał zdezorientowany po środku tego burdelu i drapał się w głowę mrucząc pod nosem jakieś przekleństwa.


***


- Jak myślisz, czarne rurki, biała tunika z napisem, skórzana kurteczka i czerwone dodatki, czy może lepiej sukienkę w kwiatki, brązowy pasek, koturny? Cholera, a może szorty, zakolanówki, sweter oversized? Niee, lepiej chyba, jak założę dżinsową kurteczkę, sukienkę i sandały… PIERDZIELE, NIE IDĘ. – moja Sue rwała sobie włosy z głowy. – Nie mam co na siebie założyć.

Uwielbiam ten stan, gdy stoisz przed garderobą pełną ciuchów i nie masz żadnej koncepcji na ubranie. Zwłaszcza, gdy idziesz na randkę z Harrym Styles. Dokładnie tak! Nasz Lokowaty zaprosił Sue na kolację. Przyjaciółka wychodziła z siebie we wszystkie możliwe strony. Mieli wybrać się do jednej z lepszych londyńskich restauracji, a mianowicie do L’Atelier de Joël Robuchon. Świece, piękny wystrój, wino, elegancki Harry. Czy można chcieć więcej? Niall doradzał mu w wyborze lokalu, gdyż – jak powszechnie wiadomo – ma doświadczenie z jedzeniem. Zaczął marudzić, że też chce tam pójść,jednak opamiętał się, gdy Harry obiecał mu resztki ze stołu.
Zanurkowałam w garderobie razem z przyjaciółką.

- Ponieważ idziecie do ELEGANCKIEJ, podkreślam, restauracji, wszelkie T-shirty, dżinsy, swetry odpadają. Załóż to. – podałam jej wieszak ze śliczną złotą minisukienką, obszytą subtelnie cekinami, wiązaną z tyłu na kokardkę. Była naprawdę boska. Mieniła się delikatnie w świetle, pięknie eksponowała figurę i podkreślała zgrabne nogi.

Gdy Sue ułożyła włosy i umalowała się, pożyczyłam jej swoją szczęśliwą bransoletkę. Tak, wiem, że to brzmi dziecinnie, ale złoty łańcuszek z przywieszką, którą mialam od dziecka robił z powodzeniem za mój amulet. W momencie, gdy zapięłam biżuterię na jej ręku, zadzwonił dzwonek do drzwi. Uścisnęłam przyjaciółkę i odprowadziłam ją na dół. Harry stał przed drzwiami majstrując przy mankiecie. Na widok Sue uśmiechnął się tak pięknie, jak nigdy.

***

Siedziałam w swoim pokoju. Był już późny wieczór, lampeczki na tarasie paliły się jak zawsze, a ciepłe powietrze wpadało przez otwarte drzwi balkonowe. Kubek z gorącą czekoladą parował na nocnej szafce, MacBook leżał włączony na łóżku, a z wieży płynął łagodny niczym balsam dla duszy głos Ed`a Sheerana. Pełen chillout. Zatopiłam głowę w poduszce i zamknęłam oczy, lecz stan błogiego odpoczynku nie trwał długo.
PIK PIK. – zawołał radośnie mój telefon.

„Spotkajmy się nad jeziorem. Mam dla Ciebie niespodziankę. Zayn xx”

Now you`ve made me weak, baby! – pomyślałam, po czym zarzuciłam na siebie poncho i w podskokach zbiegłam ze schodów.

----------------------------------------------------------------------------------------

Kochani, serdecznie dziękuję za odwiedziny i komentarze. Tak, jak wspominałam wcześniej, bardzo wiele to dla mnie znaczy. <3 xx

9 komentarzy:

  1. Hahahahah .!!!! Liam Oglądał Toy Story .. x DD
    Boże .. Uwielbiam Akcję Ze Stylinson'em .!!!
    Czekam Na Next'a . : DD
    Uwielbiam Cię . < 3o

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeju jeju jeju!!! Harry i Sue! No w końcu poszli na tą randkę. Tak w ogóle to myślę, że główna bohaterka powinna być np. z Louisem, a nie z Zaynem. Według mnie Zayn jest dla niej za spokojny. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. haha dobry rozdział! :D
    czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy następny rozdział ? Odp.; * Kocha to ! ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. "Moje majtki są wiązane na sznureczek"? BK! :-D
    Dziewczyno, super piszesz, naprawdę! :-)
    Ciekawe, co to za niespodzianka. Czekam z niecierpliwością na następny rozdział!
    Pozdrawiam, Madzia :-*

    OdpowiedzUsuń
  6. DLACZEGO DO JASNEJ CHOLERY NIE DOSTAŁAM POWIADOMIENIA?! USYCHAM USYCHAM USYCHAM USYCHAM USYCHAM USYCHAM KAROLINA DOBIŁAŚ MNIE :D KOCHAM TO OPO TROLOLOLOLOLOLOLOLOOLOLOLO ALE MAM RADOCHĘ. JAK JA MAM TERAZ DOKOŃCZYĆ SWOJE, CO?! NIE DAJESZ MI ŻYĆ, KOCHANA. WBIJAM NA PRAGĘ I ROBIĘ ROZPIERDOOOOOOOOOOL TAKI CZŁOWIEK KTÓRY TAK PISZE NIE MOŻE PRZEJŚĆ BEZ ECHA.
    dobra, wychodzę, odpalam mój prywatny helikopter i lecę do Ciebie, BO JA CIĘ MUSZĘ UŚCISKAĆ. masakra, to dziwne skoro mam tak blisko oO

    OdpowiedzUsuń
  7. cudowne opowiadania , masz niesamowitą wenę twórczą Trzymaj tak dalej . pozostaje nam tylko czekac na nastepny rozdział:*

    OdpowiedzUsuń
  8. Kocham to ! <33
    Ps. skad sie wzielo " Hazza" i "Boo Bear" ???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak możesz tego nie wiedzieć ? O.O :O

      Usuń