-Może załóż tę obcisłą granatową? – zaproponowała Sue. – Do tego te szpilki w kolorze nude, jakaś delikatna biżuteria…
-Ty z kolei trzymaj tę pudroworóżową – cisnęłam w stronę przyjaciółki wieszak z sukienką.
-O, świetnie! Nie za elegancko, ale bardzo kobieco i z klasą. Podoba mi się. – uśmiechnęła się i zgarniając z podłogi szpilki i kosmetyczkę zamknęła się w łazience.
Usiadłam na swoim łóżku otoczona torbami zakupowymi, ciuchami, magazynami modowymi i patrzyłam na swoje odbicie w lustrze. Zaczęłam rozmyślać nad dzisiejszym dniem. Cały czas nie mogłam uwierzyć w to, że poznałam One Direction. Takie rzeczy raczej nie docierają do mnie zbyt szybko. Przykład – śmierć Michaela Jacksona. Byłam wtedy u cioci, gdy w radiu podali informację o tym, że Król Popu nie żyje. Zareagowałam mniej więcej w ten sposób:
-Aha.
Dopiero oglądając ceremonię pogrzebową zaczęłam ryczeć jak niemowlę. Mam nadzieję, że w tym przypadku pogrzeb nie będzie konieczny, żebym zdała sobie sprawę z szansy, jaką dostałam. Chłopcy byli tacy…. normalni! Nawet fajniejsi, niż moi koledzy. Umieli się bawić i widać, że połączyła ich niesamowita więź. No i oczywiście Zayn. Ciekawe, czy…
-CAROL!
-Ała, czopie! – wrzasnęłam jak oparzona, gdy dostałam butem w kolano.
No tak, koniec snów na jawie, dziękuję.
Spojrzałam w stronę przyjaciółki, która potraktowała mnie dość brutalnie. Zaniemówiłam. Wyglądała pięknie!
-O kurczę, kocico, wszyscy faceci są Twoi! – powiedziałam z podziwem.
Sue miała na sobie pudroworóżową zwiewną sukienkę idealnie komponującą się z jej delikatną urodą. Gęsto blond włosy ułożyła w fale i spięła tak, że jeden kosmyk opadał jej przy policzku, co wyglądało bardzo dziewczęco i niewinnie. Założyła szpilki w kolorze nude (ściślej rzecz biorąc jedną szpilkę, bo druga poleciała w moim kierunku), a jako uzupełnienie stroju bransoletkę i kolczyki-perełki.
Wyglądała pięknie.
-Szkoda, że nie będzie chłopaków. Harry jest taki cudowny… - rozmarzyła się. – Jedyny strój w jakim miał okazję mnie podziwiać to piżama z Ciasteczkowym Potworem – zachichotała.
Chłopcy opuścili nas ok. 3 po południu, gdyż musieli wracać na jakieś próby, a my z kolei szykowałyśmy się do kolacji, którą wydał mój tata. Zaprosił swoich przyjaciół z pracy, aby nas oficjalnie „zaprezentować” i powitać w Anglii. Stąd ten deszcz przygotowań.
Może zabrzmi to głupio, ale przywiązałam się do tej bandy wariatów – Nialla, Harry`ego, Liama, Zayn`a i Lou. Nasza znajomość zaczęła się bardzo nietypowo i przypadkowo, jednak po tych kilku godzinach rozmawiania o zwykłych sprawach nad pizzą czuję się, jakbym znała ich od lat. W sumie to nawet za nimi tęskniłam i żałowałam, że zobaczymy się dopiero jutro.
-Carol, wiem o czym myślisz, ale za 15 minut zaczną schodzić się goście a Ty wciąż siedzisz w dresie.
Racja, kolejny raz zamyśliłam się będąc w czyimś towarzystwie – tak trzymaj! – skarciłam samą siebie.
Pozbierałam rzeczy i poszłam się szykować. Po skończeniu pracy nad swoim wizerunkiem przejrzałam się w lustrze i… kurczę, Carol, przeszłaś samą siebie! Nieskromnie powiem, że wyglądałam jak z wybiegu. Szpilki podkreśliły moje szczupłe nogi i wydłużyły je przy okazji, sukienka leżała jak ulał i pięknie efektownie mieniła się w świetle, makijaż w sam raz dla 18-latki, a włosy… Aż musiałam zrobić zdjęcie i wysłać mamie. No bo co, każdy może czasem ładnie wyglądać, prawda?
***
-DING DONG.
-Myszko! – zawołał z salonu tata. – Otwórz proszę drzwi, to pewnie Tom i Heather. Tylko ich brakuje.
Poprawiłam sukienkę, przejrzałam się w kryształowym kieliszku – idealnie! Firmowy uśmiech – jest! Teraz mogę witać przyjaciół taty. Otworzyłam drzwi.
- O kurczę..! – powiedział, patrząc prosto w moje oczy.
-Ty z kolei trzymaj tę pudroworóżową – cisnęłam w stronę przyjaciółki wieszak z sukienką.
-O, świetnie! Nie za elegancko, ale bardzo kobieco i z klasą. Podoba mi się. – uśmiechnęła się i zgarniając z podłogi szpilki i kosmetyczkę zamknęła się w łazience.
Usiadłam na swoim łóżku otoczona torbami zakupowymi, ciuchami, magazynami modowymi i patrzyłam na swoje odbicie w lustrze. Zaczęłam rozmyślać nad dzisiejszym dniem. Cały czas nie mogłam uwierzyć w to, że poznałam One Direction. Takie rzeczy raczej nie docierają do mnie zbyt szybko. Przykład – śmierć Michaela Jacksona. Byłam wtedy u cioci, gdy w radiu podali informację o tym, że Król Popu nie żyje. Zareagowałam mniej więcej w ten sposób:
-Aha.
Dopiero oglądając ceremonię pogrzebową zaczęłam ryczeć jak niemowlę. Mam nadzieję, że w tym przypadku pogrzeb nie będzie konieczny, żebym zdała sobie sprawę z szansy, jaką dostałam. Chłopcy byli tacy…. normalni! Nawet fajniejsi, niż moi koledzy. Umieli się bawić i widać, że połączyła ich niesamowita więź. No i oczywiście Zayn. Ciekawe, czy…
-CAROL!
-Ała, czopie! – wrzasnęłam jak oparzona, gdy dostałam butem w kolano.
No tak, koniec snów na jawie, dziękuję.
Spojrzałam w stronę przyjaciółki, która potraktowała mnie dość brutalnie. Zaniemówiłam. Wyglądała pięknie!
-O kurczę, kocico, wszyscy faceci są Twoi! – powiedziałam z podziwem.
Sue miała na sobie pudroworóżową zwiewną sukienkę idealnie komponującą się z jej delikatną urodą. Gęsto blond włosy ułożyła w fale i spięła tak, że jeden kosmyk opadał jej przy policzku, co wyglądało bardzo dziewczęco i niewinnie. Założyła szpilki w kolorze nude (ściślej rzecz biorąc jedną szpilkę, bo druga poleciała w moim kierunku), a jako uzupełnienie stroju bransoletkę i kolczyki-perełki.
Wyglądała pięknie.
-Szkoda, że nie będzie chłopaków. Harry jest taki cudowny… - rozmarzyła się. – Jedyny strój w jakim miał okazję mnie podziwiać to piżama z Ciasteczkowym Potworem – zachichotała.
Chłopcy opuścili nas ok. 3 po południu, gdyż musieli wracać na jakieś próby, a my z kolei szykowałyśmy się do kolacji, którą wydał mój tata. Zaprosił swoich przyjaciół z pracy, aby nas oficjalnie „zaprezentować” i powitać w Anglii. Stąd ten deszcz przygotowań.
Może zabrzmi to głupio, ale przywiązałam się do tej bandy wariatów – Nialla, Harry`ego, Liama, Zayn`a i Lou. Nasza znajomość zaczęła się bardzo nietypowo i przypadkowo, jednak po tych kilku godzinach rozmawiania o zwykłych sprawach nad pizzą czuję się, jakbym znała ich od lat. W sumie to nawet za nimi tęskniłam i żałowałam, że zobaczymy się dopiero jutro.
-Carol, wiem o czym myślisz, ale za 15 minut zaczną schodzić się goście a Ty wciąż siedzisz w dresie.
Racja, kolejny raz zamyśliłam się będąc w czyimś towarzystwie – tak trzymaj! – skarciłam samą siebie.
Pozbierałam rzeczy i poszłam się szykować. Po skończeniu pracy nad swoim wizerunkiem przejrzałam się w lustrze i… kurczę, Carol, przeszłaś samą siebie! Nieskromnie powiem, że wyglądałam jak z wybiegu. Szpilki podkreśliły moje szczupłe nogi i wydłużyły je przy okazji, sukienka leżała jak ulał i pięknie efektownie mieniła się w świetle, makijaż w sam raz dla 18-latki, a włosy… Aż musiałam zrobić zdjęcie i wysłać mamie. No bo co, każdy może czasem ładnie wyglądać, prawda?
***
-DING DONG.
-Myszko! – zawołał z salonu tata. – Otwórz proszę drzwi, to pewnie Tom i Heather. Tylko ich brakuje.
Poprawiłam sukienkę, przejrzałam się w kryształowym kieliszku – idealnie! Firmowy uśmiech – jest! Teraz mogę witać przyjaciół taty. Otworzyłam drzwi.
- O kurczę..! – powiedział, patrząc prosto w moje oczy.
więcejwięcejwięcejwięcejwięcejwięcejjachcęwięcej! kurczę, kobieto. weź jeszcze niech się okaże, że Sue ma moje cechy charakteru to już padnę Ci do stóp :D
OdpowiedzUsuńjest niewiele blogów dobrych które naprawdę czytam, bo ja jestem wyczulona na poczucie humoru, lekkość pisania i nie robienie błędów. i wiesz co? twój blog jest najlepszym póki co jaki czytałam i myślę, że to się na razie nie zmieni. genialne dajesz dialogi, świetnie opisujesz, a to wszystko się tak super składa, że absolutnie całą sobą kibicuję Tobie i temu blogowi.
nie obraziłabym się też jakbyś wpadła do mnie na mazeofdreams.blog.onet.pl , bo szczerze mówiąc strasznie chciałabym usłyszeć co tak dobrze pisząca osoba myśli o moich wypocinach. aaaa, i powiadamiaj mnie proszę na tt o nowych rozdziałach, cooo? :D @YeahIAmTuman
POOOOOOOOOOOOOZDRAAAAAAAAAAAWIAAAAAM <3
Czyżby to był Zayn? Mam na dzieję że tak. Oni mają być razem ! heh :D
OdpowiedzUsuń