-Niech żyją wakacje! – wykrzyknęliśmy wszyscy razem.
Siedziałam z przyjaciółmi na pomoście. Było piękne czerwcowe popołudnie i właśnie dziś zaczynał się najpiękniejszy okres w ciągu roku! Po przejściu przez trudy nauki , zdane z palcem w nosie egzaminy końcowe i nienaganne świadectwa wakacje po prostu nam się należały. Zaraz po uroczystości z okazji zakończenia roku i – co się nas tyczyło – ukończenia liceum, udaliśmy się całą paczką uczcić nasze sukcesy i powitać dwumiesięczny „długi weekend”. Jak wspomniałam wcześniej, pogoda była niesamowita – jakby specjalnie na nasze świętowanie! Słońce świeciło bardzo mocno i było naprawdę ciepło, więc od rana pod mundurkami mieliśmy na sobie stroje kąpielowe, żeby później móc schłodzić się w jeziorze. Znamy mnóstwo ciekawych miejscówek nad wodą, jednak mieliśmy jedną, którą uwielbialiśmy najbardziej. Zachody słońca zawsze wyglądały tu magicznie, niebo robiło się pomarańczowo-różowe, wszystko odbijało się w tafli jeziora. Pomost był w dobrym stanie, mieściliśmy się na nim spokojnie, a przy wejściu rosły silne drzewa z długimi grubymi konarami. Ktoś pomysłowy zawiesił na jednym z nich linę, żeby z brzegu można było na niej lecieć w głąb jeziora. To niesamowite uczucie tak lewitować w powietrzu, gdy słońce ogrzewa Twoje ciało, a chłodna woda tylko czeka, by Cię orzeźwić. Bart jako pierwszy wyskoczył z mundurka i w swoich hawajskich kąpielówkach wręcz rzucił się do wody, obryzgując nas wszystkich przy tym i wrzeszcząc jak wariat.
-No dalej, ludzie! Jest niesamowicie! Zrzucajcie ciuchy i wbijajcie do mnie! – krzyczał uradowany od ucha do ucha.
Nie trzeba było długo czekać. Wszyscy śmiejąc się zaczęliśmy przepychać się na pomoście, żeby dobiec do liny. Pamiętam to uczucie, gdy uśmiechnięta rozpędzałam się, łapałam za kawał sznura, pędziłam w powietrzu i udając Tarzana wskakiwałam do wody. Była chłodna, idealnie dopasowana temperaturą by nas orzeźwić. Zanurzając się czułam, że te 10 miesięcy trudów i zmęczenia znikają w okamgnieniu robiąc w moim mózgu miejsce na wakacyjne przygody i szaleństwa. Zaczynał się nowy rozdział. Nowa historia. Nie mogłam się doczekać. Po wyjściu z wody wszyscy ułożyliśmy się wygodnie w promieniach słońca na ręcznikach, przywdzialiśmy okulary przeciwsłoneczne i z wielką ulgą oddawaliśmy się myślom o wolności. Leżąc tak rozmawialiśmy o naszych wakacyjnych podbojach – wykluczyliśmy udział szkoły w naszych planach, bo ten czas jest dla nas! Każdy z nas miał już plany. Frank wyjeżdżał na Mauritius, Mia spędzała lato w Hamptons, Marie leciała na Costa Brava, Bart planował uprawiać kitesurfing na Fuerteventurze. W końcu przyszedł czas by opowiedzieć o moich planach. Lekko uśmiechnęłam się na myśl o wyjeździe. Razem z moją najlepszą przyjaciółką Sue lecimy do Londynu na calutkie 2 miesiące!
- Mój tata kupił tam dom razem z kawałkiem lasu, jakimś bajorkiem. Jeszcze nie miałam okazji go zobaczyć, ale tata cieszy się z niego jak dziecko. Zaprosił mnie z Sue na całe wakacje i już nie możemy się doczekać, prawda?
Spojrzałam na przyjaciółkę. Opalała się w stylowych Ray Ban`ach, wiatr lekko rozwiewał jej gęste blond włosy, kostium idealnie podkreślał figurę modelki. Również się uśmiechnęła.
-No pewnie! Został nam dokładnie 1 dzień, 2 godziny i 28 minut do wylotu.
Wszyscy roześmialiśmy się z jej dokładności, ale w głowie myślałam o tym samym. Za 1 dzień, 2 godziny i 28 minut wystartujemy z lotniska lecąc ku przygodzie.
-Ostatnio spędziłyśmy prawie 7 godzin buszując po sklepach robiąc ostatnie „przymiarki” do wyjazdu – opowiedziałam reszcie. Byłyśmy bardzo podekscytowane.
Resztę czasu, aż do zachodu słońca spędziliśmy wspominając najśmieszniejsze momenty z roku szkolnego – jednak nie dało się uniknąć tego tematu, śpiewając piosenki i ciesząc się swoim towarzystwem. Ja jednak byłam lekko nieobecna. Coś mi mówiło, że te wakacje będą inne niż cała reszta. I już nazajutrz miałyśmy się o tym przekonać.
-------------------------------------------------------------------------------------------------
Nie zrażajcie się tym długim wstępem, nasi chłopcy pojawią się już pod koniec rozdziału #3! :)
Siedziałam z przyjaciółmi na pomoście. Było piękne czerwcowe popołudnie i właśnie dziś zaczynał się najpiękniejszy okres w ciągu roku! Po przejściu przez trudy nauki , zdane z palcem w nosie egzaminy końcowe i nienaganne świadectwa wakacje po prostu nam się należały. Zaraz po uroczystości z okazji zakończenia roku i – co się nas tyczyło – ukończenia liceum, udaliśmy się całą paczką uczcić nasze sukcesy i powitać dwumiesięczny „długi weekend”. Jak wspomniałam wcześniej, pogoda była niesamowita – jakby specjalnie na nasze świętowanie! Słońce świeciło bardzo mocno i było naprawdę ciepło, więc od rana pod mundurkami mieliśmy na sobie stroje kąpielowe, żeby później móc schłodzić się w jeziorze. Znamy mnóstwo ciekawych miejscówek nad wodą, jednak mieliśmy jedną, którą uwielbialiśmy najbardziej. Zachody słońca zawsze wyglądały tu magicznie, niebo robiło się pomarańczowo-różowe, wszystko odbijało się w tafli jeziora. Pomost był w dobrym stanie, mieściliśmy się na nim spokojnie, a przy wejściu rosły silne drzewa z długimi grubymi konarami. Ktoś pomysłowy zawiesił na jednym z nich linę, żeby z brzegu można było na niej lecieć w głąb jeziora. To niesamowite uczucie tak lewitować w powietrzu, gdy słońce ogrzewa Twoje ciało, a chłodna woda tylko czeka, by Cię orzeźwić. Bart jako pierwszy wyskoczył z mundurka i w swoich hawajskich kąpielówkach wręcz rzucił się do wody, obryzgując nas wszystkich przy tym i wrzeszcząc jak wariat.
-No dalej, ludzie! Jest niesamowicie! Zrzucajcie ciuchy i wbijajcie do mnie! – krzyczał uradowany od ucha do ucha.
Nie trzeba było długo czekać. Wszyscy śmiejąc się zaczęliśmy przepychać się na pomoście, żeby dobiec do liny. Pamiętam to uczucie, gdy uśmiechnięta rozpędzałam się, łapałam za kawał sznura, pędziłam w powietrzu i udając Tarzana wskakiwałam do wody. Była chłodna, idealnie dopasowana temperaturą by nas orzeźwić. Zanurzając się czułam, że te 10 miesięcy trudów i zmęczenia znikają w okamgnieniu robiąc w moim mózgu miejsce na wakacyjne przygody i szaleństwa. Zaczynał się nowy rozdział. Nowa historia. Nie mogłam się doczekać. Po wyjściu z wody wszyscy ułożyliśmy się wygodnie w promieniach słońca na ręcznikach, przywdzialiśmy okulary przeciwsłoneczne i z wielką ulgą oddawaliśmy się myślom o wolności. Leżąc tak rozmawialiśmy o naszych wakacyjnych podbojach – wykluczyliśmy udział szkoły w naszych planach, bo ten czas jest dla nas! Każdy z nas miał już plany. Frank wyjeżdżał na Mauritius, Mia spędzała lato w Hamptons, Marie leciała na Costa Brava, Bart planował uprawiać kitesurfing na Fuerteventurze. W końcu przyszedł czas by opowiedzieć o moich planach. Lekko uśmiechnęłam się na myśl o wyjeździe. Razem z moją najlepszą przyjaciółką Sue lecimy do Londynu na calutkie 2 miesiące!
- Mój tata kupił tam dom razem z kawałkiem lasu, jakimś bajorkiem. Jeszcze nie miałam okazji go zobaczyć, ale tata cieszy się z niego jak dziecko. Zaprosił mnie z Sue na całe wakacje i już nie możemy się doczekać, prawda?
Spojrzałam na przyjaciółkę. Opalała się w stylowych Ray Ban`ach, wiatr lekko rozwiewał jej gęste blond włosy, kostium idealnie podkreślał figurę modelki. Również się uśmiechnęła.
-No pewnie! Został nam dokładnie 1 dzień, 2 godziny i 28 minut do wylotu.
Wszyscy roześmialiśmy się z jej dokładności, ale w głowie myślałam o tym samym. Za 1 dzień, 2 godziny i 28 minut wystartujemy z lotniska lecąc ku przygodzie.
-Ostatnio spędziłyśmy prawie 7 godzin buszując po sklepach robiąc ostatnie „przymiarki” do wyjazdu – opowiedziałam reszcie. Byłyśmy bardzo podekscytowane.
Resztę czasu, aż do zachodu słońca spędziliśmy wspominając najśmieszniejsze momenty z roku szkolnego – jednak nie dało się uniknąć tego tematu, śpiewając piosenki i ciesząc się swoim towarzystwem. Ja jednak byłam lekko nieobecna. Coś mi mówiło, że te wakacje będą inne niż cała reszta. I już nazajutrz miałyśmy się o tym przekonać.
-------------------------------------------------------------------------------------------------
Nie zrażajcie się tym długim wstępem, nasi chłopcy pojawią się już pod koniec rozdziału #3! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz