wtorek, 10 stycznia 2012

#6 - I was the reason for that smile

Po jakże soczystym „Kurde” wypowiedzianym przez Harry`ego nie trzeba zgadywać, jak zareagowała na widok chłopaków Sue. Wyglądało to przekomicznie, gdy nagle zgięta w pół sztywno usiadła na kanapie jak na baczność gapiąc się w swojego idola niczym głodny siak na kiełbaskę (wypowiadając oczywiście wyżej wspomniane słowo). Musiałam zdrowo trzepnąć ją w łeb, żeby się opanowała, bo była w totalnym transie.

-Mało Ci, że mam złamany nos i chcesz mi jeszcze dodać ucho do kolekcji? – krzyknęła.

-ŻAAAAAAAAAAAAAAAAAAARCIE! – wydarł się nagle Niall wpadając do pokoju niczym Tarzan.

I tym oto sposobem chłopcy wrócili do nas z odległej wyprawy aż do samego hall`u. Zaproponowałam im, żeby zostali na obiedzie, na co chętnie przystali.

-Ale jest jeden warunek. – zerknęłam na Hazzę. – Żadnego rzucania jedzeniem.

- No do cholery…! – zaczął się śmiać, po czym dodał – Dobsz, mamo – robiąc przy tym uroczy dzióbek.

Kolejne 3 godziny siedzieliśmy na podłodze w salonie i gadaliśmy w najlepsze przy zamówionej na szybko pizzy. Okazało się, że tylko Zayn z całej gromadki lubi hawajską, jak ja, więc nie musiałam się czuć osamotniona. Patrzyłam, jak opuchnięta jeszcze Sue świergocze sobie z Harrym. Niall pozbierał po kawałku pizzy z każdego pudełka „na wypadek, gdyby coś nas zaatakowało i to byłyby ostatnie pizze w jego życiu.” Było naprawdę fajnie. Nie, poprawka. BYŁO NIEZIEMSKO! Okazało się, że One Direction to paczka niesamowitych ludzi. Każdy z nich miał jakieś własne dziwactwa, ale to robiło z nich naprawdę normalnych nastolatków. Najbardziej rozbawiła mnie jedna sytuacja. Gdy tylko przyniosłam łyżki na wypadek, gdyby któryś z chłopaków chciał nakładać sos czosnkowy jak cywilizowany Europejczyk wszyscy zaczęli się śmiać. Po chwili Liam odskoczył jak oparzony, co zresztą niezbyt mu wyszło, bo nadział się na fotel i pierdyknął jak długi przez oparcie. Niesamowity z niego gimnastyk! Wszyscy śmialiśmy się jak wariaci, a gdy ten, biedny, podniósł się z podłogi czerwony jak piwonia uprzejmie podziękował za łyżeczkę. Potem Lou wytłumaczył mi i Sue, że Liam ma „drobny problem z łyżkami”. Szkoda, że akurat miałam w buzi kawałek pizzy, bo tak się śmiałam, że kawałek ananasa z mojego otworu gębowego wyleciał prosto na…. krocze Zayna! Mój boże, co za obciach… Chłopak przez chwile był zdziwiony, ale potem zaczął się śmiać.

-TRAFIONY-ZATOPIONY! – wydarł się Loczek.

-Jak ja Cię zaraz trafię… - śmiał się Zayn i owym kawałkiem ananasa trafił Harry`ego w pierś.

-SEKS GRUPOWY, oł jea! – wydarł się znów Hazza (czy on umie się normalnie porozumiewać?)

-Niall, pulpeciku, pączuszku! – rzucił się na Blondyna Loczek. – Skosztuj mojego ananasa!

-Jezu, BANDA DEBILI! – krzyknęłam i zaczęłam się śmiać.

2 komentarze:

  1. Końcówka jest najlepsza, szkoda że taki krótki ten rozdzialik. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ZABIŁAŚ TUMANA TUMAN LEŻY I KWICZY. TO JEST ABSOLUTNIE NAJLEPSZY BLOG JAKI KIEDYKOLWIEK CZYTAŁAM

    OdpowiedzUsuń