-Przyniosłem więcej lodu – powiedział Liam, wchodząc do salonu.
W normalnych okolicznościach rozpływałabym się nad tym, jaki to on nie jest – kochany, słodziutki, męski, delikatny, wrażliwy… Mogłabym tak wymieniać i słodzić bez końca. W normalnych okolicznościach wariowałabym ze szczęścia, że One Direction rozsiada się w moim salonie! Na moich fotelach, chodzą po mojej kuchni! Tak, to bym robiła w normalnych okolicznościach. W tym wypadku mogłam tylko podziękować oschle Liamowi i nawet na niego nie patrząc odebrać woreczek. Moja przyjaciółka straciła przytomność po oberwaniu w nos – prawdopodobnie przez trzask łamanej kości. Już widzę, jak się jej pytają:
„-O rany, Sue, co się stało w nos!?
-A nic takiego. Złamała mi go kanapka Nialla Horana rzucona we mnie przez tarzającego się po trawniku w maśle Harry`ego Stylesa. Normalka.”
Ironia losu.
Harry siedział i się nie odzywał. To był chyba najcichszy okres w jego życiu(nie licząc czasu na sen, oczywiście). Całe 10 minut bez wypowiedzenia choćby słowa! Kurna, aż chyba napiszę o tym na Twitterze.
Sue leżała nieprzytomna na kanapie. Loczek tak się przejął, że koniecznie musiał trzymać głowę mojej przyjaciółki na swoich kolanach, jakby myślał, że to w magiczny sposób nastawi jej nos.
-Wiedziałem, że z Ciebie sierota, ale tego się nie spodziewałem. – przełamał ciszę Louis. Stał oparty o parapet, z rękami skrzyżowanymi na piersi, kręcąc głową.
-Słyszałem, że kanapka zawsze spada masłem do dołu, ale żeby w twarz też uderzała masłem…? – dziwił się cichutko Harry. Chyba mu na mózg padło.
-Słuchajcie, nie musicie tak tu siedzieć. Przyjechaliście kręcić teledysk, więc dupa w troki i lecicie! – powiedziałam mało uprzejmie.
W tej chwili poczułam na swoim ramieniu czyiś dotyk. Przeszyły mnie dreszcze. To był Zayn. Jak pięknie pachniał. Przyznaję, meskie perfumy to mój malutki afrodyzjak. Mimo całej akcji z samochodem i Sue w mojej głowie rozgrywała się scenka nieopisanej radości i podniecenia z tego powodu. No cóż, nie mogłam na to nic poradzić.
-W porządku, pójdziemy – zaczął – ale za chwilę wrócimy. Ustaliliśmy z chłopakami, że zdjęcia rozpoczniemy w przyszłym tygodniu, jeżeli Twój tata nie będzie miał nic przeciwko. Skoczymy tylko na dwór ogarnąć naszą ekipę, żeby zrobili coś z Twoim autem. Pierdole, dlaczego ja mam się z tego tłumaczyć? Niall!
Blondyn siedział cichutko w kącie zajadając winogrona, które początkowo miały być dla Sue, gdy się przebudzi. Na pewno zadowoli ją widok pustych ogonków.
-NIALL!! – wydarł się Zayn, szaloooony.
Biedny chłopak tak się zląkł, że ostatnie winogrono zamiast w jego buzi wylądowało na dywanie.
-Najpierw kanapka, teraz winogrono… - wyszeptał smutny i zwinął swój tyłek z krzesła wychodząc z domu.
Zdziwiłam się lekko. Przecież oni są teraz gwiazdami. Są rozpoznawalni, koncertują… Gonią ich terminy! Stwierdziłam, że może o tym zapomnieli, więc pokusiłam się o przypomnienie, jednak chłopcy byli na to przygotowani.
-Simon czeka na teledysk do 8 listopada, wiec nie powinno być problemu – puścił do mnie oczko Liam.
-OK, jak chcecie. Ale Wasze siedzenie tutaj i tak nic mi, nam – spojrzałam na przyjaciółkę – nie da.
Jedźcie do domu – powiedziałam.
Liam chciał wykazać się swoją postawą dżentelmena, jednak w tym momencie miał problem – być dżentelmenem i zostać przy zranionej, czy być dżentelmenem i wyjść gdy kobieta prosi.
Typowe „być, albo nie być”.
Nie powiem, byłam zmęczona. Nawet nie zwróciłam uwagi na fakt, że dłoń Zayna dalej delikatnie masuje moje ramię!
- Ja pierdziele, idź w diabły, nie pora na mizianie! – powiedziałam sobie w głowie. No, jednak nie w głowie, gdyż chłopak zabrał rękę, cichutko przeprosił i wstał z kanapy.
Boże, jaki przypał…
-No dobra, chłopaki, zwijamy się. Nie chcą nas tu – powiedział, udając smutnego, Louis. Chyba nawet lekko się uśmiechnęłam. Tak, definitywnie poprawił mi się humor.
-Jutro wpadniemy powiedzieć, co z Twoim samochodem, OK?
-Nie ma problemu. Na wszelki wypadek pochowam przed Wami wszelkie kanapki – pokusiłam się o żart.
-Masz szczęście, że Horan tego nie słyszał – zaśmiał się Liam.
-SŁYSZAŁEM! – usłyszałam zza drzwi. Wszyscy zaczęliśmy się śmiać – nawet Harry`emu lekko uniosły się kąciki ust.
-No, Lokowaty, podnoś zad!
Harry wstał z niesamowitą gracją i delikatnością, od razu podkładając mojej przyjaciółce poduszkę pod głowę. Mozolnie odszedł w stronę drzwi.
-Więc widzimy się jutro – uśmiechnął się pięknie Zayn.
CZŁOWIEKU, PRZESTAŃ BYĆ TAKI CUDOWNY!!
-Do jutra – odpowiedziałam z uśmiechem.
Gdy chłopcy byli już przy drzwiach usłyszałam Sue.
-O kurde, ale faza. Miałam sen, że siedziałyśmy w tym pokoju z chłopakami z One Direction! I wszyscy byli jacyś tacy cisi, a Harry… O boże, HARRY! – rozpływała się.
W tym samym momencie do pokoju wbił jak na zawołanie Loczek.
-Kurde, no nareszcie! – tak, niesamowicie radośnie ukazywał swój entuzjazm. Wyszczerzył się patrząc na przyjaciółkę. – Witamy w świecie żywych złamanych nosów! – oho, humorek powraca.
W normalnych okolicznościach rozpływałabym się nad tym, jaki to on nie jest – kochany, słodziutki, męski, delikatny, wrażliwy… Mogłabym tak wymieniać i słodzić bez końca. W normalnych okolicznościach wariowałabym ze szczęścia, że One Direction rozsiada się w moim salonie! Na moich fotelach, chodzą po mojej kuchni! Tak, to bym robiła w normalnych okolicznościach. W tym wypadku mogłam tylko podziękować oschle Liamowi i nawet na niego nie patrząc odebrać woreczek. Moja przyjaciółka straciła przytomność po oberwaniu w nos – prawdopodobnie przez trzask łamanej kości. Już widzę, jak się jej pytają:
„-O rany, Sue, co się stało w nos!?
-A nic takiego. Złamała mi go kanapka Nialla Horana rzucona we mnie przez tarzającego się po trawniku w maśle Harry`ego Stylesa. Normalka.”
Ironia losu.
Harry siedział i się nie odzywał. To był chyba najcichszy okres w jego życiu(nie licząc czasu na sen, oczywiście). Całe 10 minut bez wypowiedzenia choćby słowa! Kurna, aż chyba napiszę o tym na Twitterze.
Sue leżała nieprzytomna na kanapie. Loczek tak się przejął, że koniecznie musiał trzymać głowę mojej przyjaciółki na swoich kolanach, jakby myślał, że to w magiczny sposób nastawi jej nos.
-Wiedziałem, że z Ciebie sierota, ale tego się nie spodziewałem. – przełamał ciszę Louis. Stał oparty o parapet, z rękami skrzyżowanymi na piersi, kręcąc głową.
-Słyszałem, że kanapka zawsze spada masłem do dołu, ale żeby w twarz też uderzała masłem…? – dziwił się cichutko Harry. Chyba mu na mózg padło.
-Słuchajcie, nie musicie tak tu siedzieć. Przyjechaliście kręcić teledysk, więc dupa w troki i lecicie! – powiedziałam mało uprzejmie.
W tej chwili poczułam na swoim ramieniu czyiś dotyk. Przeszyły mnie dreszcze. To był Zayn. Jak pięknie pachniał. Przyznaję, meskie perfumy to mój malutki afrodyzjak. Mimo całej akcji z samochodem i Sue w mojej głowie rozgrywała się scenka nieopisanej radości i podniecenia z tego powodu. No cóż, nie mogłam na to nic poradzić.
-W porządku, pójdziemy – zaczął – ale za chwilę wrócimy. Ustaliliśmy z chłopakami, że zdjęcia rozpoczniemy w przyszłym tygodniu, jeżeli Twój tata nie będzie miał nic przeciwko. Skoczymy tylko na dwór ogarnąć naszą ekipę, żeby zrobili coś z Twoim autem. Pierdole, dlaczego ja mam się z tego tłumaczyć? Niall!
Blondyn siedział cichutko w kącie zajadając winogrona, które początkowo miały być dla Sue, gdy się przebudzi. Na pewno zadowoli ją widok pustych ogonków.
-NIALL!! – wydarł się Zayn, szaloooony.
Biedny chłopak tak się zląkł, że ostatnie winogrono zamiast w jego buzi wylądowało na dywanie.
-Najpierw kanapka, teraz winogrono… - wyszeptał smutny i zwinął swój tyłek z krzesła wychodząc z domu.
Zdziwiłam się lekko. Przecież oni są teraz gwiazdami. Są rozpoznawalni, koncertują… Gonią ich terminy! Stwierdziłam, że może o tym zapomnieli, więc pokusiłam się o przypomnienie, jednak chłopcy byli na to przygotowani.
-Simon czeka na teledysk do 8 listopada, wiec nie powinno być problemu – puścił do mnie oczko Liam.
-OK, jak chcecie. Ale Wasze siedzenie tutaj i tak nic mi, nam – spojrzałam na przyjaciółkę – nie da.
Jedźcie do domu – powiedziałam.
Liam chciał wykazać się swoją postawą dżentelmena, jednak w tym momencie miał problem – być dżentelmenem i zostać przy zranionej, czy być dżentelmenem i wyjść gdy kobieta prosi.
Typowe „być, albo nie być”.
Nie powiem, byłam zmęczona. Nawet nie zwróciłam uwagi na fakt, że dłoń Zayna dalej delikatnie masuje moje ramię!
- Ja pierdziele, idź w diabły, nie pora na mizianie! – powiedziałam sobie w głowie. No, jednak nie w głowie, gdyż chłopak zabrał rękę, cichutko przeprosił i wstał z kanapy.
Boże, jaki przypał…
-No dobra, chłopaki, zwijamy się. Nie chcą nas tu – powiedział, udając smutnego, Louis. Chyba nawet lekko się uśmiechnęłam. Tak, definitywnie poprawił mi się humor.
-Jutro wpadniemy powiedzieć, co z Twoim samochodem, OK?
-Nie ma problemu. Na wszelki wypadek pochowam przed Wami wszelkie kanapki – pokusiłam się o żart.
-Masz szczęście, że Horan tego nie słyszał – zaśmiał się Liam.
-SŁYSZAŁEM! – usłyszałam zza drzwi. Wszyscy zaczęliśmy się śmiać – nawet Harry`emu lekko uniosły się kąciki ust.
-No, Lokowaty, podnoś zad!
Harry wstał z niesamowitą gracją i delikatnością, od razu podkładając mojej przyjaciółce poduszkę pod głowę. Mozolnie odszedł w stronę drzwi.
-Więc widzimy się jutro – uśmiechnął się pięknie Zayn.
CZŁOWIEKU, PRZESTAŃ BYĆ TAKI CUDOWNY!!
-Do jutra – odpowiedziałam z uśmiechem.
Gdy chłopcy byli już przy drzwiach usłyszałam Sue.
-O kurde, ale faza. Miałam sen, że siedziałyśmy w tym pokoju z chłopakami z One Direction! I wszyscy byli jacyś tacy cisi, a Harry… O boże, HARRY! – rozpływała się.
W tym samym momencie do pokoju wbił jak na zawołanie Loczek.
-Kurde, no nareszcie! – tak, niesamowicie radośnie ukazywał swój entuzjazm. Wyszczerzył się patrząc na przyjaciółkę. – Witamy w świecie żywych złamanych nosów! – oho, humorek powraca.
Aj... Uwielbiam to opowiadanie. "Witamy w świecie żywych złamanych nosów!" Ten tekst mnie po prostu rozwalił. No i w końcu pojawił się Liam... ah... Pozdrawiam Angelika :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję! :) Pracuję już nad kolejnym rozdziałem. A Liama będzie więcej - specjalnie dla Ciebie :D
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo. :D Teraz jeszcze bardziej nie mogę się doczekać kolejnego rozdział :)
OdpowiedzUsuńteż mam złamany nos, biednabiednabiedna Sue :[
OdpowiedzUsuńJAK JA JĄ ROZUMIEM
kobieto, a może mi napiszesz dialogi do mojego opo? GENIALNESĄGENIALNEGENIALNEGENIALNE. IDĘ CZYTAĆ DALEEEEEEEEEEJ