Zayn stał w drzwiach nie mogąc się napatrzeć. Jego oczy będą mi się teraz śnić po nocach – definitywnie.
-TAAAAAAAAAAAAAAAAK! – wariowała mała ja w mojej głowie.
Oparłam się zalotnie o futrynę niczym spragniona swego męża pani domu.
-Witaj Zayn – powiedziałam swoim najbardziej seksownym tonem i uśmiechnęłam się uwodzicielsko. Chyba szampan zaczął powoli uderzać w moje szare komórki.
- O kurczę… - powtórzył.
Zagarnęłam kosmyk włosów za ucho spuszczając wzrok.
– WOW! – zachwycał się dalej. Moje ego zostało mile połechtane. – Masz takie piękne lustro na ścianie! Mogę się przejrzeć? Proszęproszęproszę!
-Och, dzięku…..
Zaraz, CO? PIĘKNE LUSTRO? A JA?!
Nie miałam jednak okazji trzepnąć go w łeb, bo już przemknął obok mnie, by przywitać się ze swoim odbiciem, co wprawiło mnie w kompletne osłupienie.
-Uch, och, tak, Zayn, jesteś boski. Dzióbeczek – muah. Puść oczko – oł jea! Och, jesteś taki seksowny! Ciasteczko, kocur, mrrr.. Bierz mnie całego! – wydzierał się ktoś na zewnątrz.
Wytężyłam wzrok i dopiero ujrzałam resztę chłopaków. Wyginali się przed oknami niczym na sesji zdjęciowej do Playboy`a – czubki. Zayn zakończył cogodzinny (ba, cominutowy!) przegląd siebie.
- Dzięki! To takie małe zboczenie zawodowe – uśmiechnął się puszczając oczko.
Dobry Boże, masz mnie. Wybaczam wszystko. Nogi mam jak z waty (a w obcasach to wcale nie takie fajne, zapewniam!)
-Może byś się chociaż przywitał, kutafonie? – ofuknął go Liam.
No, ten to wie, jak się zachować. Mój Ty wybawco! – zaśmiałam się w duchu.
-Oczywiście, lecę pędzę! Witam piękną panią. – chłopak ujął mą dłoń i delikatnie musnął swoimi wargami. Jakby motyl przysiadł mi na dłoni. Uwaga, odpływam!
Dreszcz emocji rozszedł się po całym moim ciele. Carol, oddychaj, głupia, oddychaj!
- H-hej chłopcy! – zapytałam, starając się ukryć podniecenie. – C-coś się stało? Mieliście być dopiero jutro.
-Myszko! – krzyknął z salonu tata. – Kto przyszedł?
Boo Bear, ten absolutny słodziak, zrobił kroczek na przód, przybrał wyraz twarzy zbitego psiaka i z udawaną żałością wyszeptał:
- Mówiłem, że będzie zajęta… - jak można być takim kochanym misiaczkiem?
-Harry, imbecylu! Przez Ciebie nie mamy gdzie spać! Ale przynajmniej jedzenie jest. Bogowie, dziękuję za jedzenie. DZIĘ-KU-JĘ-ZA-JE-DZE… - zaczął sylabizować Niall
-Tak tak, dziękujemy. – pospiesznie przerwał mu Lou.
-Mój Boże, co tym razem? – spytałam zrezygnowana.
-Wyrzucili nas z hotelu… – zaczął Liam.
-WYRZUCILI WAS Z HOTELU?
-Przez ptaszka…
-PRZEZ PTASZKA?
- No… Przez ptaszka Harry`ego. – dokończył Liam.
- TO HARRY MA PTASZKA?! – kompletnie nic z tego nie rozumiałam!
- HARRY NIE MA PTASZKA, HUŁE HUŁE HUŁE! – wydarł się Niall (teraz ten ma problemy z komunikowaniem się…)
W tym momencie wszyscy – z wyjątkiem samego zainteresowanego – zaczęli tarzać się ze śmiechu. Wiadomo, jak to jest – próbujesz coś wytłumaczyć i śmiejesz się jeszcze bardziej. Ach ten ich radosny bełkot. Loczek skrzyżował ręce na piersi, zarzucił ostentacyjnie grzywą i zaczął z teatralną pozą wpatrywać się w niebo. Gdy chłopcy w końcu się opanowali, co trochę im zajęło, dowiedziałam się, czym był ów ptaszek.
- Styles wyleciał nagi z pokoju, gdy Lou wyszedł do niego z prostownicą. Tak się biedaczek przeraził, że nie zauważył, iż jego ręcznik w kwiatuszki zsunął się z jakże jędrnych pośladków i przebiegł w stroju Adama przez hotelowe lobby. Wyobraź sobie gołego jak święty turecki Harry`ego z mokrymi włosami i obłędem w oczach uciekającego przed prostownicą! – krztusił się Liam.
- Tak, a jakaś japońska babcia zaczęła robić zdjęcia i krzyczeć : „Run, Forrest, run!” – wychrypiał Niall.
-Nieprawda… - szepnął cichutko Harry kopiąc butem niewidzialny kamyk.
-TAAAAAAAAAAAAAAAAK! – wariowała mała ja w mojej głowie.
Oparłam się zalotnie o futrynę niczym spragniona swego męża pani domu.
-Witaj Zayn – powiedziałam swoim najbardziej seksownym tonem i uśmiechnęłam się uwodzicielsko. Chyba szampan zaczął powoli uderzać w moje szare komórki.
- O kurczę… - powtórzył.
Zagarnęłam kosmyk włosów za ucho spuszczając wzrok.
– WOW! – zachwycał się dalej. Moje ego zostało mile połechtane. – Masz takie piękne lustro na ścianie! Mogę się przejrzeć? Proszęproszęproszę!
-Och, dzięku…..
Zaraz, CO? PIĘKNE LUSTRO? A JA?!
Nie miałam jednak okazji trzepnąć go w łeb, bo już przemknął obok mnie, by przywitać się ze swoim odbiciem, co wprawiło mnie w kompletne osłupienie.
-Uch, och, tak, Zayn, jesteś boski. Dzióbeczek – muah. Puść oczko – oł jea! Och, jesteś taki seksowny! Ciasteczko, kocur, mrrr.. Bierz mnie całego! – wydzierał się ktoś na zewnątrz.
Wytężyłam wzrok i dopiero ujrzałam resztę chłopaków. Wyginali się przed oknami niczym na sesji zdjęciowej do Playboy`a – czubki. Zayn zakończył cogodzinny (ba, cominutowy!) przegląd siebie.
- Dzięki! To takie małe zboczenie zawodowe – uśmiechnął się puszczając oczko.
Dobry Boże, masz mnie. Wybaczam wszystko. Nogi mam jak z waty (a w obcasach to wcale nie takie fajne, zapewniam!)
-Może byś się chociaż przywitał, kutafonie? – ofuknął go Liam.
No, ten to wie, jak się zachować. Mój Ty wybawco! – zaśmiałam się w duchu.
-Oczywiście, lecę pędzę! Witam piękną panią. – chłopak ujął mą dłoń i delikatnie musnął swoimi wargami. Jakby motyl przysiadł mi na dłoni. Uwaga, odpływam!
Dreszcz emocji rozszedł się po całym moim ciele. Carol, oddychaj, głupia, oddychaj!
- H-hej chłopcy! – zapytałam, starając się ukryć podniecenie. – C-coś się stało? Mieliście być dopiero jutro.
-Myszko! – krzyknął z salonu tata. – Kto przyszedł?
Boo Bear, ten absolutny słodziak, zrobił kroczek na przód, przybrał wyraz twarzy zbitego psiaka i z udawaną żałością wyszeptał:
- Mówiłem, że będzie zajęta… - jak można być takim kochanym misiaczkiem?
-Harry, imbecylu! Przez Ciebie nie mamy gdzie spać! Ale przynajmniej jedzenie jest. Bogowie, dziękuję za jedzenie. DZIĘ-KU-JĘ-ZA-JE-DZE… - zaczął sylabizować Niall
-Tak tak, dziękujemy. – pospiesznie przerwał mu Lou.
-Mój Boże, co tym razem? – spytałam zrezygnowana.
-Wyrzucili nas z hotelu… – zaczął Liam.
-WYRZUCILI WAS Z HOTELU?
-Przez ptaszka…
-PRZEZ PTASZKA?
- No… Przez ptaszka Harry`ego. – dokończył Liam.
- TO HARRY MA PTASZKA?! – kompletnie nic z tego nie rozumiałam!
- HARRY NIE MA PTASZKA, HUŁE HUŁE HUŁE! – wydarł się Niall (teraz ten ma problemy z komunikowaniem się…)
W tym momencie wszyscy – z wyjątkiem samego zainteresowanego – zaczęli tarzać się ze śmiechu. Wiadomo, jak to jest – próbujesz coś wytłumaczyć i śmiejesz się jeszcze bardziej. Ach ten ich radosny bełkot. Loczek skrzyżował ręce na piersi, zarzucił ostentacyjnie grzywą i zaczął z teatralną pozą wpatrywać się w niebo. Gdy chłopcy w końcu się opanowali, co trochę im zajęło, dowiedziałam się, czym był ów ptaszek.
- Styles wyleciał nagi z pokoju, gdy Lou wyszedł do niego z prostownicą. Tak się biedaczek przeraził, że nie zauważył, iż jego ręcznik w kwiatuszki zsunął się z jakże jędrnych pośladków i przebiegł w stroju Adama przez hotelowe lobby. Wyobraź sobie gołego jak święty turecki Harry`ego z mokrymi włosami i obłędem w oczach uciekającego przed prostownicą! – krztusił się Liam.
- Tak, a jakaś japońska babcia zaczęła robić zdjęcia i krzyczeć : „Run, Forrest, run!” – wychrypiał Niall.
-Nieprawda… - szepnął cichutko Harry kopiąc butem niewidzialny kamyk.
Hahah no nie mogę. Świetny te jest :D A mój Liam...dżentelmen...ahh... <3
OdpowiedzUsuńJesteś świetna! Oby tak dalej.
Pozdrawiam Angela :D
wiecej,wiecej,wiecej,wiecej !!!
OdpowiedzUsuńJebłam. <3
OdpowiedzUsuńHahaha, Carol powinna się cieszyć, Zayn zwraca uwagę tylko na naprwadę ładne lustra! XD
Jbc, folluj na TT @MarajSwaggie, na pewno odfolluję. xoxo