czwartek, 23 lutego 2012

#23 - I'm just trying to read the signals I'm receiving

Stałyśmy przed lotniskiem Heathrow.
Patrzyłyśmy, jak wzbija się w powietrze.
Patrzyłyśmy jak przelatuje nad naszymi głowami. Jak się oddala.
Po chwili zniknął nam z oczu.

Odleciał.

To koniec naszych wspólnych przygód.  Miałyśmy go już więcej nie zobaczyć…
- Mój ulubiony słomkowy kapelusz… - Sue zachlipała cichutko.

***

- Szminka, fluid, podkład, róż.
-Uuuu!
- Szminka, fluid, podkład, róż.
-Uuuu!
- Szminka, fluid, podkład, róż.
-Uuuu!
- Szminka, fluid, podkład, róż.
-Uuuu!
- Jak tam Twoja pacza?
-Hej!
- Jak tam Twoja pacza?
-Hej!
- Jak tam Twoja pacza?
-Hej!
- Jak tam Twoja pacza?
-Hej!
- Dobrze moja pacza.
- Uuuu!
- Dobrze moja pacza.
- Uuuu…

Wgniatając się w siebie jak emeryci pod salonem z darmowymi masażami i kołysząc  z boku na bok w rytmie pieśni kościelnych, urządziliśmy naszym lustrzanym odbiciom koncert a capella.

PSTRYK – hit sezonu, czyli zdjęcie lustrzanką w lustrze, zrobione. Co przedstawia obrazek i co autor miał na myśli? Obawiam się, że na drugą część pytania nie ma odpowiedzi… Więc…  co przedstawia obrazek?

1. Harry w niebieskiej futrzastej czapce przypominającej Ciasteczkowego Potwora, kolorowych pasiatych skarpetach naciągniętych na żółte neonowe szelesty Adidasa, błyszczących wężowych butach z czubem i w fartuchu lekarskim robił za chórek, pozując oczywiście z dzióbeczkiem na kaczkę.

 2. My z Sue stałyśmy na wpół zgięte w przebraniu irlandzkich skrzatów (zgadnijcie, czyj to pomysł?), obwieszone łańcuchami/lampkami choinkowymi (dobrze, że nie kazali nam sobie postawić na głowie figurki ogrodowej renifera) i pstrykałyśmy palcami niczym chórzystki gospel, przytupując w podłogę drewniakami pomalowanymi lakierami do paznokci przez Liama – artystę i doklejonymi do nich za pomocą plastrów opatrunkowych widelcami.

3. Zayn flirtował ze swoim odbiciem w lustrze, świecąc złoto-fioletowym garniturem a la folia termoizolacyjna, eksponując na uniesionej nodze białe kozaczki na obcasie. Nażelowana fryzura błyszczała od zielono-różowego brokatu, a czerwone szkła kontaktowe sprawiały, że wyglądał jak z piekła rodem (takiego kiczowatego piekła, oczywiście - nadmuchiwanego i ustawianego na festynach dzielnicowych pod gmachem ratusza, gdzie dzieci wymiotowały zjedzoną wcześniej kolbą kukurydzy połączoną w żołądku z pieczoną w nieznanym miejscu kiełbasą.).

4. Lou w kostiumie Borata, obwiązany pierzastym boa w kolorze marchewkowym i Ray Ban`ami z oprawkami a la plan londyńskiego metra śpiewał do wyrwanej klamki z manierą Christiny Aguilery, szarpiąc się z plastikowym gołębiem, który wystawał mu spod owego szala. Gołąb oczywiście miał w dziobie (czyt. nasadzoną na łeb) marchewkę – podobnie, jak sam Boo Bear.

5. Liam wciśnięty w strój kowboja, na który był za duży o co najmniej 7 lat, machający lekko sztywnym lassem zrobionym z wymemłanych słomek i potrząsający pokaźnym biustem zrobionym z plastikowych misek po sałatkach (co chwila musiał poprawiać wędrownicze piersi, bo uciekały mu w stronę nogawek)

6. Nialler, w czarnych jak szatan Ray Ban`ach, przywiązanym do szyi balonikiem „Hello Kitty”, białym body i w różowych rajstopach, który w czapce a la brokuł udawał Pink z teledysku „Lady Marmelade” – wybacz Horan, ale wyglądałeś raczej jak Joe Jonas parodiujący Beyonce w klipie do „Single Ladies”.
Muszę przyznać, że chłopcy są bardzo solidarni z ludźmi w potrzebie! Gdy zakomunikowałam, że panicznie boję się lotów samolotem i muszę się czegoś napić (%%) , stwierdzili, że nie mogą mnie w tym osamotnić i żebym nie czuła się opuszczona w tej trudnej chwili, będą mnie wspierać z całych swoich sił. Rezultaty starań widoczne są na zdjęciu.

Projekt „Podniebny melanż” został udokumentowany.

I to wszystko w pokładowej toalecie prywatnego samolotu Simona Cowella…

***

ONE - DI-REC-TION!!! ONE-DI-REC-TION!!!

Dzięki Bogu, że Niall przywiązał mi do głowy gumką recepturką swoje okulary przeciwsłoneczne, bo chyba bym oślepła od blasku fleszy. I dzięki Bogu, że Zayn dał mi swoją czapkę NY, bo narobiłabym im w magazynach obciachu ową „instalacją” hydraulika Horana. To, co zobaczyliśmy po wejściu na paryskie lotnisko Charles`a de Gaulle przeszło moje najśmielsze oczekiwania.

Myślałam, ze jeżdżąc rano autobusem do szkoły naoglądałam się dzikich tłumów. Jednak te rozpychające się łokciami (pozbawione sił, yhy) babcie, udające się skoro świt po kilogram szynki wieprzowej bez kości i wyznające ideologię „Ja muszę się zmieścić do pojazdu – Twój plecak może poczekać na przystanku” były niczym w porównaniu z tym, co ujrzały nasze oczy. Nie wspominając o fakcie, gdy jedna z fanek zostałaby rozjechana przez koła samolotu, bo wdarła się na płytę lotniska misternie wycinając nożyczkami do paznokci dziurę w ogrodzeniu. Nie wspomnę też o drobnym incydencie z dziewczyną, która zaczęła wymachiwać pistoletem (Bogu dzięki, gdy nacisnęła spust, z lufy wyleciało konfetti w kształcie serduszek, które wpadło do buzi przestraszonemu Niall`owi -  ochrona i tak ją obezwładniła, przygniatając mięśniami piwnymi jej głowę do podłogi). No i nie wspomnę też o FANIE (tak, rodzaj męski), który przebiegł nagi, wymalowany w kolory flagi Francji i krzyczał, coś po swojemu – udało nam się tylko wyłapać z jego paplaniny często pojawiające się słowa : „Harry!” i „pussy”. Ciekawe, o co mu chodziło…

- Fajne babeczki!  - krzyknął Lou, gdy zobaczył pierdyliony fanek drących się jak kastrowane koty.

- Co fajne? CO FAJNE?! – Harry nie wierzył własnym uszom. – Zapomniałeś, z kim tarzałeś się w błocie u Twojej rodziny na wsi, aż pies potraktował twoje nogi jak kłodę drewna?! Zapomniałeś, kto wsadził Ci w tyłek książkę do informatyki swojej siostry i podpalił ją świeczką z tortu urodzinowego (tą w biedronki) ?! Zapomniałeś, kto farbował Ci włosy i spalił ich połowę przez trzymanie farby zbyt długo, a potem testował to jako nowy rodzaj depilacji włosów z nosa?!

Dwudziestu ochroniarzy nie było w stanie zatrzymać fali modnie odzianych ciał, wiec musieliśmy szybko uciekać bocznym wyjściem. Nie obyło się bez incydentu w postaci szybkiej akcji „pukiel w sekundę” (owszem, Harry stracił loczka), czy wsadzenia Liamowi w oko gumowego gryzaczka. No i Zayn wyłożył się jak długi, bo zahaczył nogą o czołgającą się między kolanami ochroniarzy fankę, która z lusterkiem na plecach krzyczała, że jest zwierciadłem Malikiem.
Czułam się jak na planie filmu, którego scenariusz pisali najwięksi wariaci w historii świata. Albo jak na imprezie… TEMATYCZNEJ (you know what I mean). Albo po prostu jakbym usadowiła się wygodnie w zakamarkach Stylesowej wyobraźni, która – jak powszechnie wiadomo – jest bardzo bujna i jakbym  rzucała w jego mózg popcornem (stąd brały się wystrzałowe pomysły. Huhu, suche jak owoce na kompot wigilijny) .

-JEZUS MARIA, ŻYJĘ! – krzyknął Boo Bear, gdy wydostał się tylnym wejściem z lotniska.

Gdy ochroniarze rzucili się, by złapać Tomlinsona – pipa, zaplątał się w pasek od torby - ni z tego, ni z owego spod ziemi wyrosła nagle jakaś postać. Lou, którym miotało jak szatan, przewrócił się, nim ochrona zdążyła do niego podlecieć. Upadł bardzo niefortunnie. Uderzył twarzą w krocze owej osoby. Oboje się przewrócili. Przyjaciel przez ułamek sekundy leżał z nosem w owym czułym miejscu. Paparazzi siedzący na drzewie zaczęli robić zdjęcia.

***

- ZNOWU WTYKASZ NOS W NIE SWOJE SPRAWY! TOMLINSON, KRETYNIE!

- Hohoho, Tomlinson, TO na pewno nie jest Twoja sprawa!  - zbulwersowany Harry wskazał na miejsce, w którym znajdowała się twarz przyjaciela, po czym zaczął machać rękami wykonując nimi szalony taniec, przypominający skoczka narciarskiego, który nie może utrzymać równowagi w locie. – Zaraz, skąd pan wie, że to Tomlinson? I jakie „znowu”? – chłopak nagle oprzytomniał. – AHA! ZDRADZASZ MNIE!

- Styles, widzę, że poczucie humoru Cię nie opuściło. Louis, zejdźże łaskawie z mojego rozporka. – owa postać podparła się na przedramionach, po czym zdjęła okluary przeciwsłoneczne, bejsbolówkę, przerzedziła włosy i serdecznie się uśmiechnęła – Cześć chłopcy! I witam piękne panie! - <billion dolar smile>

- SIMON?! – wykrzyknął Niall.

- SIMON?! – zawtórował mu Liam.

- SIMON?! – Zayn zaczął tupać z radości w miejscu.

- SIMON?! – Harry upadł na pośladki.

- SIMON?! – Lou oderwał się od niego jak oparzony, znów zaplątując się w torbę (on to jest zdolny…)

- SIMON?! SIMON COWELL?! – ja i Sue zaczęłyśmy fangirlować jak szalone i odtańczyłyśmy nasz taniec radości ze zderzaniem się tyłkami, wiatrakami i innymi bajerami. Niall podłączył się ze swoimi irlandzkimi wymachami nóg.

***

- HORAN, SIEROTO, AHAHAHAHA. – Simon prawie wleciał pod stół, gdy zobaczył Nialla.
Blondyn stał z nietęgą miną, patrząc na nas spode łba i krzywiąc się niemiłosiernie. Jego piękna fryzura stała się teraz siedliskiem wiórków z pomarańczy, twarz błyszczała się w świetle promieni słonecznych, a środek białej koszulki przypominał…. obsikaną ścianę.

- Poproś Alex`a, żeby trochę mniej gwałtownie hamował – wyszeptał przyjaciel, po czym odstawił pustą już szklankę po soku i poszedł się przebrać.

Pędziliśmy przez Boulevard Péripherique de Paris wspaniałym i jedynym w swoim rodzaju Tour Busem!
Nie sądziłam, że widok autokaru może być tak porywający! I bynajmniej nie mam na myśli widoku pojazdu otoczonego wianuszkiem fanek, które na lotniskowym parkingu próbowały włamać się do środka z każdej możliwej strony, byleby tylko dostać wymaz z nosa Liama, czy zabrać inną mało interesującą rzeczy należącą do któregoś z chłopców.
Mam na myśli wielką, bordową, błyszczącą bryłę, która wyglądała, jakby dopiero co wyjechała spod ręki mistrzów picowania aut w West Coast Customs.
Lou od razu chciał go ochrzcić, rozbijając butelkę z szampanem o bok auta, jednak Niall zbulwersował się, że jak można tak zbezcześcić i marnować coś, co nadaje się do spożycia. Dlatego też Liam ochrzcił pojazd potem ze swoich falowanych włosów, i podobnie jak Harry przejechał grzywą po drzwiach, co spowodowało, że mieli na głowach lepsze trwałe niż Alicia Keys.
Zayn, dżentelmen, wziął moją walizkę, jednak zanim udało mu się dojść do Tour Busa, musiał odbębnić pamiątkowe zdjęcia z fankami. Reszta chłopców zrobiła to samo. Sue została pod drzewem w cieniu, ja natomiast poszłam z drugiej strony autokaru, by sobie odsapnąć i rozprostować nogi. Ku mojemu zdziwieniu stała tam jakaś dziewczyna. W ręku trzymała telefon. Gęste włosy opadały jej na twarz, więc nie mogłam się jej przyjrzeć. W pewnym momencie odwróciła wzrok. Jej czarne jak diabeł tęczówki przeszyły mnie na wskroś. Wyglądała, jakby uciekła ze szpitala psychiatrycznego!
I tak też było…

- Tęskniłaś? – wysyczała, po czym zbliżyła się do mnie.

----------------------------------------------------------------------------------

MIŚKI KOCHANE, BARDZO PRZEPRASZAM, ZE MUSIELIŚCIE TYLE CZEKAĆ NA NOWY ROZDZIAŁ. JEST MI NIESAMOWICIE GŁUPIO Z TEGO POWODU - WYJAŚNIENIE ZAISTNIAŁEJ SYTUACJI ZNAJDZIECIE PONIŻEJ, W MOJEJ ODPOWIEDZI NA KOMENTARZ JEDNEJ Z CZYTELNICZEK.
SWOJA DROGĄ CHCIAŁAM PODZIĘKOWAĆ ZA GŁOSY ODDANE NA MOJEGO BLOGA. DZIĘKI NIM ZWYCIĘŻYŁAM JUŻ W JEDNEJ KATEGORII, A MIANOWICIE:
"Najlepszy opis randki"!
Widać, że romantyczna kolacja Carol i Zayn`a na dachu przypadła Wam do gustu. Nawet nie wiem, jak mam Wam dziękować, jesteście amazayn :`)

MASSIVE THANK YOU!






Specjalna wiadomość dla „julka13207”. Owszem, nie dodałam nowego wpisu od 10 dni (miło, że liczysz) z bardzo prostego powodu. Zajmuję się szkołą. Mam ambicje, by być człowiekiem inteligentnym i osiągnąć wiele w życiu, dlatego skupiam się na nauce, co według mnie jest wytłumaczeniem faktu, iż nie dodałam od 10 dni rozdziału. Jeżeli uważasz, że olewam swojego bloga, to przykro mi, ale wiedz, że w każdej wolnej chwili staram się coś wklepać do Worda. A nie zawsze się to udaje, bo nie jestem maszyną zaprogramowaną na pisanie i często nie mam pomysłu na nowy rozdział. To tyle z mojej strony. Mam nadzieję, że jeszcze wpadniesz i uraczysz mnie bardziej pozytywnym komentarzem, oraz że zrozumiesz, iż są jeszcze ludzie, którym zależy na kształceniu się i zdobywaniu wiedzy. :)



Jeszcze raz serdecznie dziękuję ZA WSZYSTKO! <3333
Byłabym wdzięczna za komentarze, bo przy takiej ilości wejść dziennie fajnie byłoby móc poczytać opinie/porady/uwagi na temat mojej radosnej twórczości. A dołączenie do obserwujących przyspieszy Wam odkrywanie nowych wpisów :)
P.S. Jeżeli chcecie być informowani o rozdziałach na Twitterze - zostawcie nazwę w komentarzu :)
xx

7 komentarzy:

  1. odpaaaaadam, przy Tobie, kobieto. zawieszam mazeofdreams i zakładam wory pokutne, bo wprowadzasz mnie w za dużą dawkę fangirlingu xD ja sie tu martwie o suche dialogi a ty mi z czymś takim wyskakujesz! wiesz ty co! MASAKRA. ROZWALASZ SYSTEM I DOBRZE O TYM WIESZ. LOVE YOU, Tuman xx

    OdpowiedzUsuń
  2. ja Cię uwielbiam i tyle ! ten Twój zasób słów .MASAKRA !
    nie wytrzymuje !
    <333333

    OdpowiedzUsuń
  3. kurde.. zajebisty rozdział ;) strasznie mnie się podoba ;P masz świetne pomysły ;D no i już się nie mogę doczekać następnego rozdziału oczywiście ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. warto było czekać te 10 dni :P
    rozdział jak zawsze genialny :D
    <3

    OdpowiedzUsuń
  5. A to bardzo cię przepraszam ! Choć warto było czekać . Wiem co to znaczy szkoła , ale już nie mogłam się doczekać tego rozdziału . Ten blog jest moim ulubionym . Pierw myślałam że olewasz tego bloga ale po napisaniu tego już nie . Nie chcę się z tobą kłócić bo to do niczego nie prowadzi . Ale jak byś mogła to dodawała byś rozdziały trochę częściej ? Bardzo cię za to przepraszam.

    OdpowiedzUsuń
  6. woohohoho. - K O C H A M.!! :D
    Genialne teksty.. pomysły.. Zazdroszczę talentu .:]

    http://meisie812sny.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Awww .. Jak Ja Cię Kocham . ! Jesteś Cudowna . < 3o
    O Mało Ze Śmiechu Nie Pękłam Przy Tym Rozdziale ..
    Jest Boski .!
    Ja Tam Rozumiem , Że Musisz Się Uczyć .. Sama Się Uczę Więc Wiem Jak To Jest . ; d
    Czekam Na Następny Rozdział .. Nie Ważne Ile Będę Musiała Czekać . ; D

    OdpowiedzUsuń